Mural według Łodzian

Rankingi są nieubłagane. Liczby mówią same za siebie. Łódź znajduje się w czołówkach miast znanych ze street artu. Czasem zajmuje na nich miejsce siódme,  piąte,  a czasem nawet trzecie. Tak czy owak – zawsze pierwsza dziesiątka! Ten – jak twierdzą twórcy podobnych rankingów – klejnot ukryty w centrum Polski mieszczący na swym terytorium już ponad 50 murali wielkoformatowych wydaje się być doskonałym miejscem do rozmów na temat street artu z jego mniej lub bardziej świadomymi odbiorcami, czyli mieszkańcami miasta.

Tego rodzaju badania dla Fundacji Urban Forms nasz zespół prowadzi od 2014 roku. Zebraliśmy łącznie ponad 300 opinii mieszkańców miasta, którzy wypowiedzieli się między innymi na temat tego, jakimi cechami powinien odznaczać się “mural idealny”.

Pomimo że street art to sztuka efemeryczna, nietrwała z natury rzeczy, która dodatkowo miewa często charakter ideologiczny czy interwencyjny, mieszkańcom marzą się murale będące ozdobą miasta. Zupełnie nas nie zdziwiło, że łodzianie domagają się barw. Chcą, aby ich miasto, czyli “szara Łódź”, dzięki muralom została pokolorowana, rozświetlona i ożywiona. Podoba się zatem twórczość Intiego, Sainera czy Etam Crew z ich wyrazistą, opartą na kontrastach estetyką. Skoro na ścianie powstaje dzieło sztuki, to wcześniej powinna ona zostać starannie wyremontowana. Nawet jeśli artysta posługuje się określoną konwencją, która wymaga spatynowanej, czy wręcz sypiącej się ściany, nasi rozmówcy pozostają niewzruszeni. Zaniedbana ściana i szary mural – to nie jest to, co badani łodzianie lubią najbardziej… przynajmniej na poziomie bezpośrednich deklaracji. Istnieją bowiem murale, które są bardzo rozpoznawalne i podobają się, pomimo że nie spełniają powyższych założeń. Wśród nich pojawia się dzieło Vhilsa (Żeromskiego/Kopernika), wykute w zniszczonej ścianie i niemal pozbawione koloru, czy  też monochromatyczne łasice autorstwa Roa (Nowomiejska).

Łasice z nowomiejskiej, Roa, Fot. M. Chruściel

Wynika z tego, że uczestnicy naszych badań, mówiąc o kolorach, mają na myśli przede wszystkim szczególny nastrój, sposób oddziaływania obrazu na odbiorcę. Przedstawienie, które przykuwa wzrok, jest pomysłowe (np. w oryginalny sposób wykorzystuje właściwości ściany), optymistyczne, dynamiczne, lub też szczególnie celnie wpisuje się historię i atmosferę miejsca – spełnia wspomniane postulaty, czyli ożywia i estetyzuje przestrzeń, stając się pożądanym elementem miejskiego pejzażu.

P.S. Więcej informacji o muralach i ich odbiorze można znaleźć nie tylko w naszych raportach zamieszczonych na stronie Fundacji, ale i w unikalnej, dwujęzycznej publikacji autorstwa Wiolety Kazimierskiej-Jerzyk oraz Agnieszki Gralińskiej-Toborek, “Doświadczenie sztuki w przestrzeni miejskiej”, dostępnej w sklepie Urban Forms.

Reklama
%d blogerów lubi to: